-Cześć mamuś.- przywitałam moją rodzicielkę, siadając przy stole.
-Witaj córciu. Zaraz dostaniesz śniadanie, już kończę.- poinformowała mnie.
-Cześć wszystkim- na dół zeszła moja młodsza siostra.
-A ty co się odwaliłaś jak stróż na Boże Ciało? - zażartowałam
-Bardzo śmieszne. Znasz taką zasadę: "Jak pies żre to nie szczeka"? - wywaliła język.
-Nie znam. Ale zademonstruj.- nabijałam się z niej.
-Dobra. Dziewczyny, spokój już.- wrtąciła się mama.
W spokoju dokańczając śniadanie, odpisałam jeszcze Sarze. Potem poszłam jeszcze do łazienki, sprawdzić czy ogarnięcie wyglądam. I skierowałam swoje kroki do wyjścia.
-Mamo wrócę później niż zwykle.- oznajmiłam mamie.
-A cóż to za okazja?- spytała zaciekawiona.
-Razem z Sarą zastanawiamy się nad studiami. Chcemy iść w to samo miejsce, ale wcześniej sprawdzimy warunki tej uczelni- wytłumaczyłam.
-Dobrze, nie ma problemu. Tylko nie wracaj mi nad ranem pijana.- uśmiechnęła się.
-Spoko, mamuś. Dobrze będzie. Pa- pożegnałam się i wyszłam.
Pod domem Sary znalazłam się po jakiś 10 minutach na pieszo. I stamtąd poszłyśmy pod Kościół. Czekali już na nas znajomi, więc przywitaliśmy się, a potem udaliśmy się do ławek.
Msza trwała równa godzinę. A w naszym liceum OSTATNI raz byliśmy już o 10:30. Wspaniałe uczucie, choć trochę smutno opuszczać to miejsce. Tyle rzeczy się tu wydarzyło. Tyle cudownych chwil z przyjaciółmi, oraz odpałów z klasą. Naszą słynną, znaną w całej szkole klasą. Ciężko będzie się nam rozstać. W tym gronie było na prawdę fajnie, ale jednak najwyższy czas, żeby każdy podążył swoją ścieżką i odnalazł swoje miejsce w życiu.
Kiedy znaleźliśmy się w naszej klasie, wychowawczyni przywitała nas i zaczęła od tego, że jej też jest ciężko się z nami rozstać. Może i nie byliśmy jakąś super wzorową klasą. Ale z wychowawczynią byliśmy na prawdę zżyci. Mieliśmy w sobie tyle ciepła, ile wystarczyło, aby prawie że zaprzyjaźnić się z nauczycielką. Następnie otrzymaliśmy nasze najważniejsze dokumenty. Świadectwa ukończenia liceum. Potem odbył się występ pożegnalny, przygotowany przez młodsze klasy. Ogólnie rzecz biorąc ze szkoły wychodzimy o 12. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy w gronie znajomych, po czym rozeszliśmy się do domów. Ja poszłam do Sary. Chciałyśmy jeszcze raz dokładnie zastanowić się nad studiami. Właściwie miałyśmy już wybraną uczelnię, ale nikt o tym nie wiedział. Szczerze mówiąc nikt nawet nie pytał. I w sumie dobrze. Moi rodzice na pewno nie będą tryskali radością, ale będą musieli zaakceptować moją decyzję. Oni wiedzą, że ja i tak się nie poddam. A zresztą jestem już pełnoletnia i sama decyduję o sobie. Jeżeli chodzi o utrzymanie, pieniądze odkładałam sobie po każdym wygranym konkursie tanecznym, z którego dostawaliśmy jakieś wynagrodzenie.
Tak jak myślałam. Naszej decyzji nie zmieniłyśmy. Teraz jeszcze trzeba powiedzieć o naszych planach rodzicom. Już widzę ich miny jak się dowiedzą.
Około godziny 18:30, byłam w domu. Mama akurat wolała wszystkich na kolację, jedyny posiłek, przy którym siedzimy wszyscy razem. Korzystając z okazji, że wszyscy są, postanowiłam powiedzieć o moich planach dalszego kształcenia.
-Mamo, tato, chce Wam powiedzieć, że będę studiować w Dortmundzie.- oznajmiłam, uśmiechając się, jakbym wygrała podróż dookoła świata.
-Że co?- zdziwił się tato.
-Ale Vanessa! Nie. Ja się nie zgadzam.- zaprzeczyła
-Nie musisz. Przypomnę Ci, że już od roku i pół jestem pełnoletnia, a środki na moim koncie wiesz, że są. Oszczędzałam.- wyjaśniłam spokojnie.- Nie potrzebuje waszego wsparcia finansowego czy coś. Sama decyduję o moim dalszym losie, tak więc wybrałam Dortmund.- oznajmiłam biorąc w rękę kanapkę z serem.
-Tobie, to czas bez siostry lepiej zrobi. Oczywiście jak będę miała czas, to będę Was odwiedzać. Obiecuję.- przyrzekłam.
-Córciu, ale to inny kraj, a nie inna miejscowość.- zasmuciła się mama.
-Dajcie Wy mi szansę spełnienia marzeń. Zawsze mi powtarzaliście, że spełnienie swoje marzenia jak będę pełnoletnia. Teraz jestem i właśnie postawię pierwszy krok, ku spełnieniu moich marzeń.- wyjaśniłam popijając herbatę.
Jak myślałam rodzice z radości nie skakali, ale zawsze mogło być gorzej. Nie będę narzekać. Teraz tylko pozostaje mi dowiedzieć się jak poradziła sobie Sara.. Postanowiłam to sprawdzić. Wzięłam do ręki mój telefon i wybrałam numer do przyjaciółki.
-Hej.- odezwałam się
-Czeeść- usłyszałam w słuchawce.